19 maja 2016

Rozdział I - Strefa

"Utracone wspomnienia, odzyskana nadzieja."


        Otworzyłam oczy. Ze snu wyrwało mnie głośne skrzypienie. Po chwili dotarło do mnie, że z zawrotną szybkością jadę w górę. Musiałam być w windzie, ale jak to się stało? Nie miałam pojęcia. Dałabym sobie rękę odciąć, że jeszcze kilka godzin wcześniej byłam w laboratorium, testując nowe specyfiki. Zaraz, chwileczkę. W jakim laboratorium? I dlaczego te niejasne przebłyski to jedyna rzecz, którą jestem w stanie sobie przypomnieć? Dlaczego ktoś umieścił mnie w tej przeklętej windzie? Jaki miał cel? Więcej pytań, niż odpowiedzi.                   
             Usiadłam opierając się plecami o jedną ze ścian. Winda wciąż jechała w górę. Czułam, że robi mi się słabo. Nienawidziłam małych pomieszczeń. Musiałam mieć z nimi złe wspomnienia. Czułam się przytłoczona. Chciałam, żeby winda już stanęła. Może na miejscu, okaże się, co się właściwie  stało. Jak to możliwe, że kompletnie nic nie pamiętam? Wszystkie wspomnienia są rozmazane. Nie wiem nawet jak się nazywam i ile mam lat. To jakiś żart. To musi być kiepski żart.  

- To nie jest śmieszne! - krzyknęłam.   
                
                             W tym samym momencie winda się zatrzymała. Próba podniesienia z ziemi, zakończyła się upadkiem. Ponownie usiadłam pod ścianą. Słyszałam jakieś głosy. Z całą pewnością ktoś był na górze. Nie miałam pojęcia czy mogę im zaufać, dlatego postanowiłam siedzieć cicho. Przynajmniej na razie. Sekundy dłużyły się niemiłosiernie. Po jakimś czasie, ktoś otworzył  wieko windy, od góry. Promienie słońca, przez chwilę skutecznie uniemożliwiły mi, ewentualne rozpoznanie tej osoby.  

  - Kolejna dziewczyna! - krzyknął chłopak, a zewsząd rozległy się gwizdy i śmiechy. 

                  Dopiero po chwili zorientowałam się, że w okół windy zgromadził się spory tłum. Głównie chłopcy, którzy patrzyli na mnie z wyraźnym zainteresowaniem. Spuściłam wzrok. Nienawidziłam takich sytuacji. Nie znosiłam tych nielicznych chwil, gdy znajdowałam się w centrum uwagi. Blondyn musiał zdać sobie sprawę z tego, że czuje się nie komfortowo, gdyż chwilę po tym rozgonił chłopaków. Został tylko on, Azjata i dziwnie znajomy brunet, który wpatrywał się we mnie z niesamowitą intensywnością.  

  - Tommy, coś tu nie gra. Już ta cała Teresa była sporym problemem, ale kolejna dziewczyna dwa dni później... - mruknął blondyn i kucnął tuż obok mnie.     
            
                  Podniosłam wzrok i zamarłam. W jednej chwili przed oczami mignęło mi kilkanaście obrazów. Wszystkie dotyczyły tego chłopaka. Jeden z nich był dość wyraźny. Siedzieliśmy w laboratorium, albo sali szpitalnej. Wszystko było tak przeraźliwie białe, stąd te podejrzenia. Trzymałam w dłoni strzykawkę, a następnie pobrałam mu krew. Później szliśmy korytarzem, głośno się śmiejąc.  
  - Hej, jesteś tu? - Blondyn machnął mi dłonią przed oczami.  

  - Newt - szepnęłam.                

                 Chłopak zmrużył powieki. Wyglądał na zaskoczonego. W sumie, też nic z tego nie rozumiałam. Nie miałam pojęcia jak się nazywam. Nic o sobie nie wiedziałam, a pamiętałam właśnie jego. W zasadzie tylko jego.  

  - Skąd znasz moje imię? Pamiętasz coś? - Newt był wyraźnie zaskoczony, jednak w jego głosie dało się wyczuć nutkę nadziei.  

  - Thomas, Newt. Pięknie. Dlaczego nikt nigdy nie powie Minho? Czuje się pominięty  - Azjata teatralnie wywrócił oczami i skrzyżował ręce na piersiach.   

  - Zamknij się Minho, to nie jest śmieszne! - warknął blondyn i ponownie spojrzał na mnie.
  - Nie wiele, w zasadzie to tyle co nic. Mam jakieś nie jasne przebłyski, nawet nie pamiętam swojego imienia - westchnęłam cicho i przygryzłam wargę.                  
                       Czułam na sobie czyjś wzrok. Gdy spojrzałam w prawo, zdałam sobie sprawę z tego, że chłopak, którego Newt nazwał 'Tommy', wciąż mi się przygląda. Tym razem nie spuściłam wzroku. Może to i dziwne uczucie, ale wydał mi się dziwnie znajomy. Próbowałam sobie coś przypomnieć. Jego imię brzmiało znajomo, jednak nie odnalazłam w głowie żadnego wspomnienia, w którym by występował.  
  - Ale pamiętasz Newt'a. Dwa dni temu pojawiła się tutaj Teresa, który twierdziła, że zna mnie. Może to jakiś znak? Rozwiązanie, którego nie potrafimy zrozumieć? - Thomas zeskoczył do windy i spojrzał najpierw na mnie, a potem na blondyna.

  - Nie mam pojęcia Tommy. Albo szansa na rozwiązanie zagadki, albo nasz koniec - Newt wzruszył ramionami.
  - Grunt to optymizm, nie? - Minho splunął i oddalił się od windy.  

  - Gdzie ja właściwie jestem? - spytałam wstając i rozglądając się w okół.   

  - W Strefie, świeżynko - odparł Newt - Tylko błagam, nie pytaj co to. Thomas Ci wszystko wytłumaczy. Mogę na Ciebie liczyć? - mówiąc to spojrzał na bruneta, który pokiwał głową.

- Świetnie. Idę porozmawiać z Gally'm i resztą. Ty się pilnuj, jakbyś coś sobie przypomniała, zgłoś się do mnie, do Thomasa, ewentualnie do Minho. Nie wszyscy przyjmą Cię tutaj z otwartymi ramionami. Nie rób niczego głupiego - powiedział Newt i kiwnął głową, po czym wyszedł z windy.

                Przeniosłam wzrok na Thomasa. Nie pamiętałam go, ale coś sprawiało, że postanowiłam mu zaufać. Właściwie to nie miałam innego wyjścia. Jakoś nie uśmiechało mi się, spędzenie w tej windzie reszty życia.  
- Czemu mi się tak przyglądasz? - spytałam widząc, że Thomas wciąż mi się przypatruje. 

Zaczynało się to robić nieco dziwne.  

- Tylko się nie śmiej. Wydajesz się dziwnie znajoma. Dałbym sobie rękę uciąć, że kiedyś się spotkaliśmy. Wydaje mi się, że gdzieś Cię już widziałem. Odkąd tu jestem dręczą mnie dziwne sny. W jednym z nich, wprawdzie nie jestem pewien, ale wydaje mi się, że widziałem Ciebie. W jakimś laboratorium...  

- Laboratorium? - spytałam i uniosłam brew - Mam kilka przebłysków, niektóre obrazy pojawiają się i znikają, ale też pamiętam, że pracowałam w jakimś laboratorium. Skoro oboje mamy takie same wspomnienia, coś musi w tym być - stwierdziłam po chwili - Opowiedz mi coś o tym miejscu, może coś mi się przypomni - powiedziałam cicho.  

  - Jasne. Kilka dni temu też byłem Świeżuchem - mówiąc to chłopak delikatnie się uśmiechnął.

  - Świeżuchem? - powtórzyłam nie bardzo rozumiejąc.

  - Tak nazywa się tutaj nowych. Chłopaki utworzyli swój nietypowy slang. Po dwóch dniach sama będziesz go używać - dodał podając mi rękę. 

Po chwili oboje wydostaliśmy się z windy.   

  - Witaj w Strefie - powiedział rozkładając ręce i okręcając się w okół. - Przestrzeń, która została otoczona labiryntem, to Strefa. Od dzisiaj Twój dom - dodał.  

  - Świetnie - mruknęłam, wciąż się rozglądając.  

  - Hej, trochę optymizmu. Każdy w Strefie ma przydzielone jakieś zajęcie. Na początek trafia się do opiekunów, którzy sprawdzają Twoje umiejętności, aby przypisać Cię do odpowiedniego zawodu. Możesz pracować w kuchni, być lekarzem, zwiadowcą, to ostatnie jest dość niebezpieczne i nie jest łatwo nim zostać.  

  - Czekaj, powiedziałeś zwiadowca? Co to dokładnie znaczy?  

- Zwiadowcy jako jedyni mają wstęp do labiryntu. Szukają wyjścia, tworzą mapy...  

  - W labiryncie znajdziesz odpowiedzi... - powiedziałam cicho. 

  - Co? - Thomas zmarszczył brwi i uważniej na mnie spojrzał.  

  - Gdzieś to słyszałam. Ktoś to do mnie powiedział - wyjaśniłam szybko.                     

  Nie wiem dlaczego, ale w tym momencie, poczułam dziwne pragnienie zostania owym zwiadowcą. Zupełnie niewyjaśnione, jednak coś wręcz mnie do tego popychało. Jakby to było moje przeznaczenie.  

  - Dlaczego tylko zwiadowcy mogą wejść do labiryntu? Co by się stało, gdybym ja tam weszła?  

  - To odgórne zarządzenie. W labiryncie grasują Buldożercy, a spotkanie z nimi kończy się śmiercią. Nawet o tym nie myśl. Słyszałaś? Masz nie robić głupot - powiedział Thomas uważnie mi się przyglądając. 

  - Dlaczego  o to pytasz?  

  - Nie wiem. Czuje, że powinnam wejść do środka...  

- Żartujesz?  

- Nie. Nie wiem dlaczego, ale coś mi podpowiada, że tam właśnie powinnam szukać wyjaśnień. Rozumiesz? - powiedziałam zrezygnowana i usiadłam na ziemi.  

- Coś Ci powiem, ale zachowaj to dla siebie. Przynajmniej na razie - zaczął Thomas.  

Pokiwałam głową. Chciałam się dowiedzieć co takiego chłopak ma mi do powiedzenia.  

- Pracowałem dla nich. Dla ludzi, którzy to stworzyli. Ja i Teresa, którą zaraz poznasz. Skoro pamiętam ciebie i jakieś laboratorium, jestem przekonany, że ty też brałaś w tym udział.  

- Co? Dlaczego miałabym współpracować z tymi ludźmi?  

- Tego nie wiem. Wciąż mnie to męczy, ale jestem pewien, że mamy z tym coś wspólnego. Dlatego tak Ci się przyglądam. Wydajesz mi się dziwnie znajoma. Nie mam pojęcia jak wyglądały Nasze relacje, ale czuje, że jesteś mi bliska.  

Thomas usiadł obok mnie i przez chwilę uporczywie wpatrywał się w ziemię.  

- Mam tak samo - powiedziałam cicho - Też mi się wydaje, że Cię znam. Ty i Newt. Mam wrażenie, że kiedyś odgrywaliście spore role w moim życiu, ale nic nie pamiętam. Nic - westchnęłam wyrywając z ziemi źdźbła trawy.  

- To wszystko jest strasznie pokręcone. Wiem, jedynie że musimy się stąd wydostać. Może potem wszystko się ułoży - powiedział niepewnie Thomas.  

  Pokiwałam głową, chociaż nie brzmiało to przekonująco.  

- Thom!   

Odwróciłam się. W naszą stronę biegła jakaś dziewczyna, a za nią szli Minho i Newt, którzy również przyśpieszyli kroku. Podniosłam się, a Thomas zrobił to samo. Gdy dziewczyna była kilka metrów od nas, przystanęła, patrząc centralnie na mnie.  

  - Malia! - krzyknęła i rzuciła się w moją stronę, mocno mnie przytulając.   

Wyrwałam się z jej uścisku i cofnęłam się kilka kroków. Teresa wyglądała na zdziwioną, jednak coś sobie przypomniałam. Nie tylko swoje imię, ale przed oczami stanęła mi kolejna scenka. Tym razem ze mną i z Teresą.  

  - Gdzie jest Thomas? Obiecałaś, że nic mu się nie stanie! - krzyknęłam nie kryjąc zdenerwowania.  

  - Malia, spokojnie nic mu nie będzie. Rozumiem, że boisz się o brata, ale pamiętaj DRESZCZ jest dobry!  

  - To samo mówiłaś gdy zabierali Newt'a!  

Otrząsnęłam się i spojrzałam wprost na dziewczynę.  

  - DRESZCZ jest dobry, tak? Nic mu nie będzie? To Twoja wina! - krzyknęłam wciąż się cofając. 

 Zatrzymałam się dopiero gdy napotkałam opór. Wpadłam na Minho, który przytrzymał mnie, żebym się nie przewróciła.  

  - Mówiłem. Od początku jej nie lubiłem - powiedział cicho i zerknął na Newt'a.  

  - Thomas to przez nią tu jesteś! Ona o wszystkim wiedziała! Zdrajca! - wrzasnęłam próbując wyrwać się z uścisku Minho, jednak marnie mi to wychodziło.                        

Widok Teresy wzbudził we mnie straszne emocje. Nie sądziłam, że mogę się tak zachowywać. Chciałam ją uderzyć, zrobić coś, żeby cierpiała, tak jak ja cierpiałam gdy zniknął Newt, a potem Thomas. To dlatego wydał mi się tak znajomy, tak podobny do mnie. To mój brat! Więc jednak nie jestem sama.  

  - Już w porządku, możesz mnie puścić - spojrzałam na Minho, który wciąż mocno mnie trzymał. 

   - Nie ufam Ci, jeszcze ją zamordujesz. 

  - Ochłoń. Minho znajdź jej jakieś miejsce do spania niech odpocznie - powiedział Newt i patrząc na mnie, nieznacznie pokiwał głową.   Zupełnie tak jakby chciał mi dać znak, żebym jednak dzisiaj już odpuściła. Niechętnie kiwnęłam głową i po chwili razem z Minho ruszyłam w stronę niewielkiego domku.

****                            

Obudziłam się zalana potem. Nie wiedziałam jak długo spałam, ani gdzie obecnie jestem. Usiadłam, próbując rozejrzeć się po pomieszczeniu. Musiał być środek nocy. W miejscu w którym się znajdowałam nie było żadnej lampy, ani świeczki. Nic, oprócz wszechogarniającej ciemności. Opadłam na poduszkę, przymykając oczy i próbując uspokoić oddech. Znowu ten sam sen. Sen, który śni mi się każdej nocy. Nie... to nie jest sen. Coś co wydarzyło się naprawdę, nie może być nim być, jednak ten sen dał mi do myślenia. Pokazywał moje pierwsze spotkanie z Newt'em.                             Od dziecka, razem z bratem mieszkałam w siedzibie DRESZCZ-u. Od chwili, gdy ostatni raz widziałam matkę, minęło kilkanaście lat. Tamci ludzie stali się naszą rodziną. Musieli grzebać mi przy pamięci, gdyż nie wiedziałam, jaki mieli cel w umieszczaniu tutaj chłopaków, ani dlaczego właściwie powstał ten labirynt, a już tym bardziej, dlaczego dla nich pracowałam. W głowie miałam setki wspomnień, jednak każde nie pełne. To tak jakby z każdej układanki zabrać połowę puzzli. Masz zarys obrazka, ale nie znasz jego ostatecznego wyglądu. Dokładnie tak było z moimi wspomnieniami.  Z nich wszystkich, tylko to jedno, wróciło pełne. Dokładnie pamiętałam jak siedziałam w laboratorium. Z uwagą przeglądałam papiery gdy jakiś mężczyzna wszedł do sali. Musiał być kimś ważnym, może jednym z szefów? Nie ważne, istotne, że to on przyprowadził do pokoju jego. Gdy tylko zobaczyłam Newt'a, moje serce zabiło mocniej. Chłopak był nie tylko przystojny, ale już po kilku zdaniach, okazało się, że jest kimś wartym bliższego poznania. Przed trafieniem do Strefy, każdy z obiektów przechodził krótką obserwacje. Miałam więc trochę czasu, aby go poznać. Z kilkunastu dni, jeden na stałe utkwił w jej pamięci. Dzień w którym Newt tu trafił. Poproszono mnie bym podała mu pewną substancje. Po niej, standardowo po kilku dniach trafiano do Strefy, ale teraz było inaczej. Od rana czułam, że coś jest nie tak.  

  - Łańcuszek, bluza, a i jeszcze zegarek – uśmiechnęłam się podając blondynowi jego rzeczy.   

  - Zatrzymaj go – Newt odwzajemnił uśmiech i zarzucił na siebie bluzę – Oddasz mi go gdy znowu się spotkamy.   

Ocknęłam się i spojrzałam na prawą rękę. Uspokoiłam się gdy wyczułam na niej zegarek. Zawsze nosiłam go na prawej ręce. Przejechałam palcem po złotym pasku i bez problemu wyczułam wygrawerowane na nim imię. Imię, Newt'a.                            

Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że nie jestem tutaj sama. Na przeciwko mojego łóżka siedział jakiś chłopak. Biorąc pod uwagę fakt, że było tu dużo wolnych miejsc do spania, musiał mnie pilnować.   

  - Jak miło, że mi ufają - mruknęłam pod nosem i najciszej jak umiałam, opuściłam pomieszczenie.

Wyszłam na zewnątrz. Zaczęło świtać. Przeszłam kilka metrów, gdy do moich uszu dotarło głośne szczęknięcie, a potem odgłos, jakby ktoś coś rozsuwał. Bez problemu zlokalizowałam źródło hałasu. Dobiegało od strony labiryntu. Nie wiele myśląc, rzuciłam się biegiem w tamtą stronę. 

****
Pierwszy rozdział za Nami. Mam nadzieję, że opowiadanie przypadnie Wam do gustu. Już teraz mogę obiecać, że będzie dużo zwrotów akcji. Nie zabraknie też wątku miłosnego, który będzie się przeplatał przez całe opowiadanie. Wszystkim fankom Newt'a to opowiadanie powinno przypaść do gustu. Zastanawiam się nad narracją. Piszę w pierwszej osobie jako Malia. Chcielibyście poznać, też wersję Newt'a? Jaka forma Wam najbardziej odpowiada? Nie pozostaje mi nic innego jak zachęcić Was do czytania i komentowania. Wszystkie opinie wezmę sobie głęboko do serca. Do napisania!

17 komentarzy:

  1. O matko! Jestem pod wielkim wrażeniem! Cudowny blog. Opowiadanie zapowiada się niesamowicie! Jestem strasznie ciekawa jak to się dalej potoczy. Malia wydaje się byc bardzo ciekawa postacią. Też nigdy nie lubiłam Teresy! Widać, że coś narozrabiala skoro Malia tak zareagowała. Chciałabym, żebyś również pisała Newt'em. Zawsze chciałam poznać wersje Naszego 'kleju'. :) Ciekawi mnie też co znaczy to 'Sprinter' przy Malii. Czekam na nexta. ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba możemy założyć jakiś funclub xD Ja też nigdy nie lubiłam Teresy, dlatego teraz mogę dać upust swojej złości na nią. xD Teresa zrobiła coś co zaważyło na umieszczeniu Malii i Thomasa w Strefie. Na razie tylko tyle mogę zdradzić. :*

      Usuń
  2. "- Thomas, Newt. Pięknie. Dlaczego nikt nigdy nie powie Minho? Czuje się pominięty." Kupiłaś mnie tym tekstem! Usmialam się. :D Minho zawsze w swoim stylu. �� Wracając do Malii. Myślę, że będzie ciekawa bohaterka. Już widać, że jest zadziorna i łatwo się nie poddaje. W końcu to siostra naszego Thomasa. :D Fajnie, że pamieta Newt'a. Mam nadzieję, że i on ją sobie przypomni. Malia pracowała w laboratorium? Jestem ciekawa tego wątku. Mam tylko nadzieję, że nie wejdzie sama do labiryntu!Poprosze o więcej konfrontacji z Teresa. Ciekawi mnie co takiego pomiędzy nimi zaszło. Pisz szybciutko. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :* Minho jeszcze nie raz rozbawi Nas do łez. :) Taki jego urok. :) Wszystko zacznie się wyjaśniac, ale stopniowo. Malia pracowała dla DRESZCZ-u. Ten wątek będzie niezwykle istotny później, dlatego na razie nie mogę zdradzić nic więcej. :)

      Usuń
  3. Jeju. Świetny blog. Zakochałam się w twoim opowiadaniu mimo, że to dopiero poczatek. Zapowiada się niesamowicie ciekawie. <3 Malia pamięta Newta. To wspomnienie chyba znaczy, że coś pomiędzy nimi byli. Ahhh <3 szkoda, że Newt nic nie pamięta. :( Malii będzie ciężko się przestawić i zaaklimatyzować w Strefie. Mam nadzieję, że Thomas jej pomoże. Też jestem ciekawa o co chodzi z Teresa. Osobiście za nią nie przepadam. Ciekawe co wmowila Malii gdy zabrali Thomasa. <3 Czekam na rozdział 2. Mam nadzieję, że pojawi się naprawdę szybko. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za ten komentarz. :) Jest mi niezwykle miło. Mam nadzieję, że nie będziesz zawiedziona dalszą częścią opowiadania. :)

      Usuń
  4. Świetny rozdział! Czekam na nastepny. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję za komentarz na moim blogu you-ruin-me.blogspot.com Właśnie przeczytałam pierwszy rozdział tego bloga. Muszę przyznać, że masz talent do pisania bo miło czytało się ten niedługi tekst. Jednak mam dla ciebie małą radę pomyśl nad większym odstępami między dialogiem a opisem sytuacji. Wszystko pisane jedno pod drugim bez linijki przerwy I akapitu zlewa się i może to źle wpłynąć na czytanie :*

    Na moim blogu rozdziały pojawiają się w każdą środę i niedzielę. Informuj mnie o swoich nowych rozdziałach!

    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. :) Z tymi odstepami masz rację Normalnie zawsze je robię, dopiero po Twoim komentarzu dostrzegłam, że poskleiało mi tekst. :)

      Usuń
  6. Cudownie! Pisz szybko kolejny! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Yyy... Czy to jest fanfiction Więźnia Labiryntu? Bo tak jakoś ta cała winda i w ogóle mi się skojarzyło xD
    Co do stylu pisania - piszesz tak... dobrze, że z każdym kolejnym zdaniem chciałam czytać więcej i więcej.

    "- Thomas, Newt. Pięknie. Dlaczego nikt nigdy nie powie Minho? Czuje się pominięty" - kiedy to przeczytałam nie mogłam przestać
    .się śmiać :D
    Przyznam jednak, że jakoś WL nie podobał mi się jakoś mega, ale to opowiadanie jest po prostu zaj****te <3
    Pozdrawiam
    you-give-me-breath.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny blog. Na prawdę cudowny. Przepraszam, że tak krótko, ale się wciągnęłam i idę czytać dalej.
    Pozdrawiam
    Kot

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem dopiero po pierwszym rozdziale, ale kurczę PODOBA MI SIĘ!<3
    Z pewnością będę czytać kolejne rozdziały i już się za nie biorę. Zapowiada się ciekawie, naprawdę.
    Trzymam kciuki i lecę czytać dalej!
    Pozdrawiam! :3

    OdpowiedzUsuń
  10. Rzadko mi się zdarza, że wciągam się w opowiadanie FF, którego uniwersum nie znam zbyt dobrze. Więźnia Labiryntu nie czytałam, ale oglądałam film, który mi się spodobał, mimo wszystko, nie jestem jakoś mocno świadoma tego świata. Jednak, to, co przeczytałam tutaj mnie zaskoczyło (pozytywnie!) i aż chce mi się czytać więcej! :D Masz fajny, lekki styl i ładnie wszystko kreślisz, co Ci się chwali. :) Malia jest fajną postacią, podoba mi się jej charakter, który tutaj troszkę był widoczny. Mam nadzieję, że dobrze poprowadzisz tę postać i masz ogólny pomysł na jej wątek (co już trochę było widać z tym laboratorium). Fajnie, że znalazłam Twojego bloga!

    Zapraszam także do siebie na opowiadanie sci-fi/ post-apo! :)
    Pozdrawiam :)
    OCZY w OGNIU

    OdpowiedzUsuń
  11. Dzisiaj natrafiłam na tego bloga i O BOŻE DZIEWCZYNO!
    zabieram się zaraz za czytanie i możesz być pewna, że będę tu stałym czytelnikiem. Poza tym mój kochany Newt ♥
    Przy okazji, gdybyś znalazła chwilkę czasu to zapraszam do mnie:)))
    pozdrawiam i życzę weny!

    what-now-baby.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Template by Elmo