25 maja 2016

Rozdział II - Wspomnienia

 "Bo to co łatwe jest bez smaku, wyrazu i znaczenia..."                   


                 Wszystko co działo się w Strefie z każdym dniem zaczęło robić się coraz dziwniejsze. Nie wiedziałem do czego to wszystko zmierza. Pojawienie się Thomasa zapoczątkowało szereg zmian. Od początku wydawało mi się, że 'Tommy' jest inny. I wbrew pozorom w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Od początku zachowywał się jakby wiedział więcej. Myślałem, że dzięki niemu uda Nam się stąd wydostać. Nie potrafię zaakceptować tego miejsca. Staram się o tym nie myśleć. Zajmować się swoimi obowiązkami, jednak to nie jest łatwe. W sumie nigdy nie było. Labirynt pozbawił mnie wszystkiego. Staram się trzymać, ale czasami już nie mam siły. Brak wspomnień, dawnego życia. Wszechogarniająca pustka. Czuje stratę, chociaż nie mam pojęcia co straciłem. Przecież nie pamiętam swojej rodziny, tego kim byłem wcześniej. Do wczoraj moje wspomnienia praktycznie nie istniały. Do wczoraj. Gdy otworzyłem 'Pudło' i zobaczyłem Malie, coś we mnie pękło. Na początku nie byłem pewny, o co chodzi. Nigdy nie czułem czegoś podobnego, z naciskiem na 'nigdy'. Jedno spojrzenie na dziewczynę wystarczyło bym coś sobie przypomniał. Właściwie nie wiem czy można to nazwać wspomnieniem. Poczułem się tak jakby ktoś oddał mi coś, co kiedyś mi zabrano. Zupełnie bezsensu. Dopóki Teresa nie zwróciła się do Malii po imieniu, nawet nie wiedziałem jak się nazywa, jednak czułem z nią jakąś więź i to nie dawało mi spokoju. Może kiedyś się znaliśmy? Może byliśmy przyjaciółmi? Przecież, do cholery kiedyś musiałem mieć jakiś przyjaciół. Tak czy owak, pojawienie się Malii w Strefie wywołało sporą burzę. Gdy po Thomasie, którego część Streferów uważała za wybawcę, a druga część chciała zabić, zjawiła się Teresa, wszyscy zaczęli coś podejrzewać. Ba twierdzili nawet, że DRESZCZ przysłał szpiegów. O ile za Tommy'ego mogłem poręczyć o tyle Teresie nie ufałem. Od początku podważała każde moje słowo. Wydawała się być inna od reszty. Miała duży wpływ na Thomasa, co niestety potrafiła wykorzystać. Oprócz niego, nikt nie darzył jej szczególną sympatią. Do tego ta dziwna sytuacja na polanie. To jak zareagowała Malia, gdy Teresa ją przytuliła. Co miała na myśli mówiąc, że Thomas trafił tu przez Teresę? Może to wszystko była jej wina? Przecież Malia nie zareagowałaby tak bez powodu. Przynajmniej tak mi się wydaje. Usiadłem pod drzewem kompletnie zdezorientowany. Setki pytań bez odpowiedzi, jednak nie byłem zły. Coś dziwnego co poczułem widząc Malię w jakiś sposób mi pomagało. Może z czasem uda mi się coś sobie przypomnieć. Nie zaszkodzi z nią porozmawiać. Zresztą i tak spędzi tu trochę czasu.

  - Mogę?

  Podniosłem wzrok i napotkałem spojrzenie Thomasa.

  - Siadaj - powiedziałem przesuwając się nieznacznie w bok.

  - Ale się pokręciło - westchnął Tommy - Nie spodziewałem się, że mam siostrę.

  - Co? - spojrzałem na przyjaciela nie kryjąc zdziwienia.

  - No Malia. Malia jest moją siostrą. Teresa mi powiedziała - westchnął chłopak wyrywając źdźbła trawy.

  - Żartujesz - powiedziałem cicho i odwróciłem wzrok.

  Zdecydowanie coś musiało być na rzeczy. Tutaj nikt nikogo nie znał, a nagle dziwnym trafem w Strefie pojawia się rodzeństwo. I szedłem o zakład, że każde z nich pamięta więcej od pozostałych Streferów.

  - Skąd Teresa o tym wie? - spytałem po chwili.

  Jakoś nie wierzyłem dziewczynie i nie zdziwiłbym się gdyby kłamała. Nie wiem jaki miałby w tym cel, ale liczył się sam fakt.

  - Wiesz, że oboje mamy jakieś przebłyski, czasami w snach wracają obrazy z przeszłości, pojedyncze na pierwszy rzut oka nie łączące się ze sobą, ale daje się z nich coś wyczytać.

  Pokiwałem głową. Thomas powiedział mi o tym kilka dni temu.

  - I? - kontynuowałem.

  - I Teresa przypomniała sobie jakąś scenkę z Malią. Nie chciała podać mi szczegółów, ale nie mam powodów by jej nie wierzyć. Zresztą gdy Teresa zwróciła się do niej po imieniu, w mojej głowie pojawiły się strzępki wspomnień. Nie mam wątpliwości, że to moja siostra - dodał Thomas.

                            Spojrzałem na przyjaciela nic nie mówiąc. Nigdy się do tego nie przyznam, ale zazdrościłem mu tych nielicznych wspomnień. Odkąd tu trafiłem chciałem przypomnieć sobie cokolwiek. Mieć świadomość tego, że byłem kimś, a nie kolejnym chłopakiem bez przeszłości, dawnego życia. Streferem, który życie zaczynał w wieku szesnastu lat. Nadal nie mogłem przyswoić tej wiadomości. Malia siostrą Thomasa. Innym na pewno się to nie spodoba. Nawet nie ma opcji, żeby Gally i jego osiłki przeszli z tą wiadomością do porządku dziennego. Na szczęście razem z Minho mieliśmy też swoją zaufaną grupę, której wierności byłem pewien.

  - Oby nie było z nią takich problemów jak z Tobą - rzuciłem niby od niechcenia, jednak na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

  - Tego nie mogę Ci obiecać, w końcu płynie w Nas ta sama krew - stwierdził Thomas i odwzajemnił uśmiech.

  - Myślisz, że uda Nam się stąd wydostać? - zapytałem po chwili szybko tego żałując.

   Nienawidziłem tych chwil słabości. Ciężko przychodziło mi okazywanie uczuć, jednak czasami i ja potrzebowałem pocieszenia. Zapewnienia, że wszystko będzie dobrze, nawet jeśli byłby to słowa bez pokrycia.

  - Na pewno. Zaraz wchodzimy z Minho do labiryntu. Bierzemy to dziwne urządzenie, które udało Nam się wydobyć z Buldożercy, coś musi być na rzeczy. Wydostanie się stąd to tylko kwestia czasu - powiedział Thomas, chociaż nie brzmiało to zbyt przekonująco.

  - Najwyższy czas. Serio, zobaczyłbym coś poza tą obskurną Strefą - powiedziałem niby żartem wymuszając uśmiech.

                            Zaczęło świtać. Mój wzrok od razu powędrował w stronę labiryntu. Głośne szczęknięcie i przejście zaczęło się otwierać. Nagle ktoś pojawił się na horyzoncie. Bez problemu ustaliłem, że to Malia.

  - Co ona wprawia? - spytałem podnosząc się z miejsca.

  - Purwa, mówiłem żeby nie robiła głupot - warknął Thomas podrywając się z miejsca.

  - Leć za nią! - rzuciłem, również podnosząc się z ziemi.

                            Thomasowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Rzucił się biegiem za dziewczyną, jednak wciąż pozostawał w tyle. Malia była szybka, strasznie szybka. Zupełnie jak ja niegdyś. Ruszyłem się z miejsca i najszybciej jak mogłem poszedłem w ich stronę. Po drodze spotkałem Minho, który od kilkunastu sekund, ze zdziwieniem przyglądał się zaistniałej sytuacji.

  - O co chodzi? - spytał chłopak krzyżując ręce na piersiach.

  - Mnie się pytasz?

  - Jest taka sama jak Thomas. Będą z nią problemy, co w sumie może być dość śmieszne - stwierdził Minho wiążąc buta.

  - Daj spokój, może nie - powiedziałem sam nie wierząc w to co mówię,

  - Tak czy owak, to teraz Twój problem. Mnie i Thomasa nie będzie przez kilka najbliższych godzin - powiedział najwyraźniej zadowolony z siebie Minho.

  Wywróciłem oczami. Naprawdę nie wiedziałem, dlaczego się z nim przyjaźnie.

****



  - Stój!

  Usłyszałam głośne krzyknięcie, a potem ktoś dosłownie zwalił mnie z nóg. Przez moment nie wiedziałam co się dzieje. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że to mój brat, właśnie próbował mnie zabić. No dobra może nie zabić, ale przynajmniej porządnie uszkodzić.

  - Złaź ze mnie - warknęłam podnosząc się z ziemi.

  - Co Ty do cholery wyprawiasz? Mówiłem Ci, że nie masz wstępu do labiryntu! - powiedział stanowczo Thomas i chwycił mnie za rękę.

  - Też Ci coś mówiłam. Po prostu muszę tam wejść, rozumiesz?

  - Rozumiem... znaczy wiem co czujesz, ale to tak nie działa. To niebezpieczne, jeśli nie wrócisz na czas, prawdopodobnie już po Tobie - powiedział Thomas.

  Spojrzałam na niego uważnie. Miałam dziwne wrażenie, że coś przede mną ukrywa. Ba, byłam tego pewna.

  - W takim razie wrócę na czas - powiedziałam spokojnie krzyżując ręce na piersiach.

  - Cholera! Malia to tak nie działa, rozumiesz? To nie jak decyduje o tym kto jest Zwiadowcą. Trzeba do siebie przekonać innych, zdobyć ich zaufanie...

  - I Tobie udało się to zrobić w przeciągu kilu dni, tak? - spytałam złośliwie.

  Thomas niczego nie rozumiał, a to sprawiało, że miałam ochotę go walnąć. Tak po prostu. Coś ciągnęło mnie do labiryntu. Czułam, że muszę tam wejść. Każda chwila zwłoki była jak odkładanie czegoś niezwykle ważnego na później. To nie mogło czekać.

  - Powiedzmy. Malia proszę Cię - zaczął Thomas - Dopiero dowiedziałem się, że mam siostrę. Nie chcę, żeby coś Ci się stało...

  - Ale... - zaczęłam.

  - Wstrzymaj się z tym chwilę. Wieczorem porozmawiamy i wtedy mi wszystko opowiesz, dobrze? - Thomas spojrzał na mnie pytająco.

  Nie chciałam odpuszczać. Przecież wiedziałam, że sprawa z labiryntem nie da mi spokoju, ale co mogłam zrobić. Patrząc na to z drugiej strony, istniało prawdopodobieństwo, że nie poradzę sobie sama w środku.

  - Dobrze - mruknęłam po chwili.

  - Obiecaj.

  - Obiecuję.

  Na twarzy brata, pojawił się delikatny uśmiech.

  - Trzymam Cię za słowo - powiedział Thomas i delikatnie mnie przytulił.

  Poczułam się bezpiecznie. Bliskość brata dawała mi siłę.

 - Och jak uroczo. Newt masz chusteczki?

  Odwróciłam głowę i wywróciłam oczami. Minho teatralnie przecierał oczy dłońmi, udając, że niezwykle wzruszył go ten widok. Odsunęłam się od brata i przeniosłam wzrok na Azjatę,

  - Bardzo śmieszne - mruknęłam.

  - A tak na poważnie. Co Ty wyprawiasz Sztamaku? Rozumiem, że nie znasz panujących tu zasad, ale nikt poza Zwiadowcami, nie ma prawa wstępu do labiryntu. Chyba, że chcesz zdechnąć, wtedy masz to jak w banku - rzucił Minho mierząc mnie wzrokiem.

  Uniosłam brew, również nie spuszczając z niego wzroku. Minho był najwyraźniej zdziwiony, że jego słowa nie zrobiły na mnie nawet najmniejszego wrażenia.

  - Thomas mi o tym truje już od kilku minut, spóźniłeś się - rzuciłam nieco sarkastycznie.

  - Dajcie spokój - powiedział Newt - Chyba macie coś do załatwienia ja jej wszystko wyjaśnię - dodał posyłając mi uśmiech.

                            Nie wiem dlaczego, ale ten z pozoru nic nieznaczący gest, sprawił, że również się uśmiechnęłam. Z każdą chwila zdawałam sobie sprawę z tego jak bardzo tęskniłam za Newt'em. Nie miałam pojęcia ile minęło od naszego ostatniego spotkania, jednak gdy go widziałam, czułam nieopisaną radość. Sen, który miałam dzisiejszej nocy, utwierdził mnie w przekonaniu, że kiedyś Newt był dla mnie kimś niesamowicie ważnym. Wszystko było strasznie pogmatwane. Pamiętałam go doskonale, jednak miałam też dziwne wrażenie, że w jakiś sposób przyczyniłam się do tego, że blondyn tutaj trafił. To laboratorium, rozmowa, a nawet dziwna sytuacja z Teresą, utwierdzały mnie w przekonaniu, że pracowałam dla  DRESZCZ-u, czymkolwiek on był. Na razie wiedziałam tylko, że Ci ludzie Nas tu umieścili. Nie pamiętałam dlaczego, ani w jakim celu.

  - Idziesz? - Z zamyślenia wyrwało mnie pytanie Newt'a.

  - Jasne - odpowiedziałam i zrównałam się krokiem z chłopakiem.

  - Nie przejmuj się Minho. On zawsze tak reaguje. Mamy tu pewne zasady i staramy się ich przestrzegać inaczej już dawno, powybijalibyśmy się nawzajem.

  Pokiwałam głową. Rozumiałam to doskonale. Bez zasad nie da się normalnie funkcjonować,

  - Wiem, ale to jest silniejsze ode mnie. Po prostu czuje, że powinnam wejść do labiryntu - powiedziałam cicho.

  Nawet nie łudziłam się, że Newt mnie zrozumie.

  - Mówisz zupełnie jak Tommy - blondyn wywrócił oczami - Też od razu chciał zostać Zwiadowcą - westchnął chłopak - Nie wiem co Was wszystkich do tego ciągnie. Bieganie po labiryncie, serio nic ciekawego.

  - Byłeś Zwiadowcą? - spytałam przenosząc na niego wzrok.

  - Przez jakiś czas - odparł chłopak - Niestety przytrafiła mi się mała kontuzja - mówiąc to wskazał głową na swoją nogę.

  Już wcześniej dostrzegłam, że Newt kuleje, jednak nie zamierzałam pytać o to co mu się stało. Po pierwsze mogło to zabrzmieć niegrzecznie, a po drugie nie chciałam zrobić mu przykrości.

  - Wbrew pozorom to nie jest mój kaprys, ja po prostu muszę. Co trzeba zrobić, żeby zostać Zwiadowcą? - spytałam przenosząc wzrok na blondyna.

  Nie wiedziałam dlaczego, ale gdy nasze spojrzenia się spotkały, spuściłam wzrok, czując, że moje policzki robią się czerwone.

  - Jak Tommy - Newt wywrócił oczami - Kiedyś były inne procedury, Thomas został Zwiadowcą w jeszcze innych okolicznościach. Wychodzi na to, że będziesz musiała pogadać z Minho, ale nie licz na to, że się zgodzi - powiedział chłopak.

  Nie wiedziałam czy mówi tak tylko dlatego, żeby mnie zniechęcić, czy Minho rzeczywiście jest taki surowy.

  - Okej. Wrócimy do tego później - powiedziałam spokojnie i ponownie przeniosłam na niego wzrok.

  Przez chwilę szliśmy w milczeniu. Po jakimś czasie dotarliśmy do wysokiej ściany. Przyjrzałam się dokładniej. Coś co wcześniej wydawało mi się zwykłymi bazgrołami, okazało się imionami chłopaków, zamieszkujących Strefę.

  - Napisz swoje imię. Właśnie dołączasz do rodziny - powiedział Newt odsuwając się na krok od ściany.

  Wydawało mi się, że w jego oczach dostrzegłam smutek. Niepewnie podeszłam do ściany biorąc od niego scyzoryk. Wyryłam swoje imię pomiędzy imieniem Newt'a i Thomasa. Omiotłam ścianę wzrokiem. Znajdowało się tutaj kilkadziesiąt imion. Niektóre przekreślone. Spojrzałam na Newt'a i wskazałam na jedno z nich.

  - Co się z nim stało? - spytałam niepewnie.

  - Został uciapany przez Buldożerce, jakieś dwa miesiące temu - odpowiedział chłopak.

  Dwa miesiące temu. Te kilkadziesiąt dni, wydawało się być wiecznością.

  - Od jak dawna tutaj jesteś?

 - Trzy lata.

  Zsunęłam się po ścianie.. Trzy lata w tym miejscu. Bez wspomnień, bez szansy na wydostanie się labiryntu.

  - Wszystko w porządku? - spytał Newt kucając obok mnie.

  - Tak - kiwnęłam głową.

  Chłopak wyciągnął dłoń by pomóc mi wstać. Chwyciłam jego rękę, aby po chwili stanąć na własnych nogach. Newt przez chwilę nie puszczał mojej ręki, patrząc się na zegarek.

  - Ładny zegarek - powiedział po chwili - Skąd go masz?

  - Od Ciebie - odparłam cicho i spojrzałam wprost w jego tęczówki.



****

                            Wszystko zaczynało się robić coraz bardziej dziwne. Im dłużej przebywałem w towarzystwie Malii tym bardziej byłem przekonany, że dobrze ją znam. Jej uśmiech, to zawzięcie, sprawiały że wydawała mi się być coraz bliższa. Udawała twardą, chociaż wiedziałem, że gdzieś w głębi serca, musi być tym wszystkim przerażona. Utwierdziła mnie w tym sytuacja przy ścianie. Nigdy się nad sobą nie użalałem, jednak nigdy też nie cieszyłem się z tego, że trafiłem do Strefy. Gdy Malia osunęła się po ścianie, miałem dziwną chęć przytulenia jej, zapewnienia, że trzy lata to nic i na pewno wszystko się ułoży, jednak coś mnie powstrzymało. Gdy pomagałem jej wstać, mój wzrok przykuł jej zegarek, a na nim moje imię. W momencie gdy na niego spojrzałem, coś znowu zmieniło się w moich wspomnieniach. Jakby jakiś mur, oddzielał wspomnienia z życia zanim trafił do Strefy, zaczął powoli się kruszyć. Gdy Malia powiedziała, że dałem jej zegarek, nawet nie zaprotestowałem. Czułem, że tak rzeczywiście było.

  - Dałem Ci go zanim tutaj trafiłem, tak? - spytałem niepewnie chcąc uzyskać jak najwięcej szczegółów.

  - Kilka dni przed tym jak DRESZCZ umieścił Cię w Stefie - potwierdziła dziewczyna.

                            Kiwnąłem głową. W tym samym momencie w głowie śmignął mi jakiś obraz. Tak to musiała być Malia. Śmiała się. Widziałem też siebie. Siedzieliśmy razem w jakimś pomieszczeniu. Szybko się otrząsnąłem, a na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Po raz pierwszy od pobytu w Strefie wróciło do mnie jakieś wspomnienie. Coś z dawnego życia. I to wszystko dzięki Malii. Dotychczas nie pamiętałem kompletnie nic. Zupełnie tak jakbym przed pojawieniem się w Strefie nie miał żadnego życia. Brak wspomnień zaczął doprowadzać mnie do szału. Na początku nie miałem pojęcia co się dzieje. Nie dawało się ze mną wytrzymać. Byłem narwany, przekonany, że wszystko wiem najlepiej. Później chcąc nie chcąc musiałem się przystosować do nowego życia. Ale życie tutaj to nie życie. Labirynt niszczy. Niszczy człowieka, jego psychikę, osobowość. Patrzenie na śmierć przyjaciół, każdy dzień, który jednocześnie jest szansą i utrapieniem. Nie chciałem, żeby Malia musiała przez to przechodzić. Miałem nadzieję, że uda Nam się stąd wydostać zanim dziewczyna zacznie się zmieniać.

  - Trzymaj - powiedziała Malia i poddała mi zegarek.

  Spojrzałem na nią, nie bardzo rozumiejąc.

  - Miałam Ci go oddać gdy znowu się spotkamy - wyjaśniła dziewczyna - Dotrzymuje słowa - dodała posyłając mi delikatny uśmiech.

  Nie miałem pojęcia dlaczego, ale nie chciałem wziąć od niej zegarka. Wolałem, żeby został przy niej.

  - Zatrzymaj go. Oddasz mi go gdy się stąd wydostaniemy - powiedziałem delikatnie się uśmiechając.

  - Ostatnio powiedziałeś, że mam go zatrzymać, a oddam Ci go gdy znowu się spotkamy - dodała Malia cicho się śmiejąc.

  - Skoro to tak świetnie działa, to po wydostaniu się stąd, znajdę inny powód, żebyś go zatrzymała - powiedziałem posyłając jej uśmiech.

  W jej towarzystwie nie byłem sobą. A może inaczej... byłem najlepszą wersją siebie. Praktycznie jej nie znałem, a zależało mi na jej szczęściu. Chciałem się nią zaopiekować, nie mogłem pozwolić na to, żeby stało się jej coś złego. Chyba pierwszy raz tak się o kogoś troszczyłem.

  - Opowiesz mi coś więcej o Naszym spotkaniu? Ja praktycznie nic nie pamiętam - powiedziałem zgodnie z prawdą.

  Malia kiwnęła głową i usiadła na ziemi dając mi znak, żebym zrobił to samo.

  - W nocy miałam sen, właściwie wspomnienie, które wróciło pod postacią snu. Widziałam Nas w jakimś laboratorium. Miałam na sobie fartuch, trzymałam w rękach strzykawkę. Wydaje mi się, że pobierałam Ci krew. Rozmawialiśmy, śmieliśmy się. Oddawałam Ci rzeczy. Bluza, łańcuszek i właśnie ten zegarek, który kazałeś mi zatrzymać. Potem obraz się rozmazał, a ja znowu widziałam Nas. Tym razem szliśmy długim korytarzem, głośno się śmiejąc. Na razie to tyle co pamiętam. Wiesz Newt...wydaje mi się, że ja pracowałam dla tych ludzi. Że w jakiś sposób przyczyniłam się do tego, że tu jesteśmy. To nie daje mi spokoju - powiedziała łamiącym się głosem Malia.

  Spojrzałem na dziewczynę. Było mi jej strasznie żal. Od początku się tego domyślałem. Skoro Thomas pracował dla DRESZCZ-u, a on i Malia byli rodzeństwem, to logiczne że dziewczyna też brała w tym wszystkim udział. Nie miał do niej żalu. Podobnie jak nie miał żalu do Thomasa.

  - Powiem Ci to samo co powiedziałem Thomasowi. To co było poza labiryntem, teraz się nie liczy, Najważniejsze jest to co zrobimy teraz. Pobyt w Strefie to nowe rozdanie - powiedziałem nie spuszczając z niej wzroku.

  Nie chciałem, żeby się zadręczała. Nie wiedzieliśmy jaką pracę wykonywała dla tamtych ludzi, może nie robiła nic złego. Może nie miała wyboru? Dopóki się tego nie dowiemy, nie możemy nikogo osądzać.

  Malia pokiwała głową, jednak wiedziałem, że nie do końca ją przekonałem. Zresztą nigdy nie byłem dobry w pocieszaniu innych.

  - Newt! Newt!

  Odwróciłem się i zobaczyłem przed sobą zdyszanego Chuck'a.

  - Alby Cię szuka, mówi że to pilne - wydusił chłopak. Odkręciłem się i spojrzałem na Malię. Nie chciałem jej teraz zostawiać.

  - Idź. Obiecuje, że nie zrobię niczego głupiego - mruknęła dziewczyna i podniosła się z ziemi.



****

                            Gdy tylko Newt odszedł w stronę jednego z małych budynków, miałam ochotę zaszyć się gdzieś i pomyśleć, jednak mały, pulchny chłopak, który przekazał wiadomość Newt'owi postanowił dotrzymać mi towarzystwa.

  - Ty jesteś Malia, tak? - spytał chłopak przyśpieszając kroku, aby mnie dogonić.

  - Dokładnie - potwierdziłam skinieniem głowy.

  - Siostra Thomasa?

  - Tak - rzuciłam od niechcenia.

  - Jesteście do siebie podobni - stwierdził Chuck najwyraźniej nic sobie nie robiąc z tego, że nie mam ochoty na przebywanie w jego towarzystwie.

  - Nie wiem, nigdy się nad tym nie zastanawiałam - powiedziałam zgodnie z prawdą.

  - Wasze pojawienie się w Strefie narobiło sporo zamieszania - powiedział Chuck - Wszyscy zaczęli plotkować.

  - Doprawdy?

  - Mówią, że dziewczyny w Strefie nie zwiastują niczego dobrego, jeszcze dwie. Nie ufają Twojej koleżance, a do Ciebie mają mieszane uczucia.

  - To nie jest moja koleżanka - powiedziałam stanowczo, czując nagły przypływ złości. 

  Po chwili, jednak odrobinę się uspokoiłam.

  - A tak właściwie. To gdzie jest Teresa? Chciałabym z nią porozmawiać - powiedziałam spokojnie przenosząc wzrok na Chuck'a.

  - Chwilę temu widziałem ją w lesie. Spędza tam sporo czasu - stwierdził Chuck 

  - Mogę Cię zaprowadzić, jak chcesz - dodał.

  - Prowadź - mruknęłam zrezygnowana.

                            Nie wiedziałam czy jestem gotowa na spotkanie z Teresą. Nie pamiętałam wszystkich szczegółów z nią związanych, ale czułam, że Teresa zrobiła coś złego. Wczorajsze wspomnienie utwierdziło mnie w tym przekonaniu. Nie mogłam jej ufać po czymś takim. To przez nią Thomas tutaj trafił, to przez nią straciłam Newt'a. Może to nie była tylko jej wina, ale Teresa w dużym stopniu przyczyniła się do tego co się stało. 

  - Daleko jeszcze? - spytałam przenosząc wzrok na chłopaka.

  - Nie... O widzisz, tam siedzi - Chuck wskazał palcem na jedno z drzew gdzie bez problemu dostrzegłam brunetkę.

  - Dzięki, możesz Nas zostawić - dodałam biegnąc w kierunku dziewczyny. 

  Gdy znalazłam się obok niej. Brunetka niepewnie podniosła wzrok.

  - Cześć - rzuciła obdarzając mnie niepewnym spojrzeniem.

  - Chyba musimy porozmawiać - mruknęłam siadając obok niej.

   Nie wiedziałam co się dzieje, ale nie potrafiłam pohamować złości. Samo patrzenie na Teresę sprawiało, że czułam niewyobrażalną złość. Nie miałam pojęcia co takiego zrobiła Teresa, ale musiało to być coś strasznego. W przeciwnym razie bym tak nie reagowała.

  - O co Ci chodziło wczoraj? - spytała.

  Uniosłam brew czując, że robię się jeszcze bardziej wściekła.

  - O co? Coś sobie przypomniałam. Ja, Ty, Newt, Thomas, nic nie pamiętasz? Nie pamiętasz jak zapewniałaś mnie, że żadnemu z nich nic się nie stanie? Wciąż powtarzając, że DRESZCZ jest dobry? A potem zarówno Newt jak i Thomas zniknęli? Nie pamiętasz! - warknęłam z trudem powstrzymując wybuch złości.

  - To nie było tak, a DRESZCZ jest dobry. Musisz to zrozumieć. To wszystko nie jest tak jak myślisz. My dla nich pracowałyśmy. Ja, Ty i Thomas. Ty nigdy nic nie rozumiałaś, a Thom z czasem zaczął się buntować. Przez Ciebie. Gdybyście nic nie kombinowali na boku, wszystko byłoby dobrze - powiedziała spokojnie Teresa.

  - Próbujesz wzbudzić we mnie poczucie winy? Skoro coś pamiętasz może zacznij mówić jaśniej - krzyknęłam nie potrafiąc dłużej tłumić złości.

  - I tak niczego nie zrozumiesz. Jeszcze nie teraz. Zawsze taka byłaś. Nigdy nie dałaś nic sobie wytłumaczyć. Tak samo jak Thomas.

  - O czym Ty mówisz? - spytałam nie spuszczając wzroku z Teresy.

  To co mówiła dziewczyna coraz mniej mi się podobało. Zupełnie tak jakby pamiętała znacznie więcej, niż inni. I te trzy słowa, które wciąż brzmiały mi w uszach 'DRESZCZ jest dobry'. O co z tym chodziło i co takiego planowałam razem z Thomasem, że postanowiono Nas rozdzielić, a następnie umieścić tutaj.

  - Malia. Kiedyś to wszystko zrozumiesz - powiedziała Teresa.

  - Nikt nie powiedział, że chcę to zrozumieć - mruknęłam podnosząc się z ziemi.

****

Rozdział Drugi za Nami. Bardzo dziękuje za wszystkie komentarze pod wcześniejszym rozdziałem. Naprawdę milej się pisze wiedząc, że ktoś czyta to opowiadanie. Zgodnie z sugestiami, postanowiłam pisać również jako Newt. Zobaczymy jak będzie to funkcjonować na dalszą metę. Ten rozdział potraktujmy jako wersję testową. Mam nadzieję, że się Wam spodoba. Zachęcam do czytania i komentowania. Pozdrawiam i do napisania. :)           

12 komentarzy:

  1. Nareszcie! <3 Cudowny rozdział! :) Opylalo się czekać. Świetnie, że piszesz też jako Newt. Zakochałam się w tym rozdziale. :) Minho jest tak bardzo sobą. Coś mi się wydaje, że on i Malia będą się kłócić. :) Fajnie, że Newt coś sobie przypomnial i przyznał się Malii, że kiedyś był zwiadowca. Fajnie zaczyna się rozkręcać akcja. Pisz szybko. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz. :) To bardzo motywuje do dalszego pisania. :* Tak Minho i Malia. xD Tu już mogę zdradzić, że będzie zabawnie. :) Postaram się, żeby nowy rozdział pojawił się jak najszybciej. :*

      Usuń
  2. Matko. :O nie sądziłam, że tak świetnie Ci wyjdzie pisanie Newt'em. :) Świetnie jest moc zobaczyć wersję obu stron. Zrobiło mi się zal Newt'a. :( Ale podobało mi się to, że martwi się o Malie. Zastanawiam się o co chodzi z Teresa. Czyżby u Ciebie już wszystko pamiętała?Nigdy jej nie lubiłam. I podobają mi się sceny z Minho. :D Ubaw po pachy. :D Ciekawe czy Malia zostanie Zwiadowcą. :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. :)
      Cieszę się, ze Ci się podoba. :) Myślałam, że ciężej będzie mi się wczuć w Newt'a, ale ta postać jest tak bliska mojemu sercu, że wczulam się całkowicie. <3 Teraz rozdziały będą dzielone na wersję Malii i Newt'a. <3 Mam nadzieję, że zostaniesz że mną dłużej. :)

      Usuń
  3. Aaaaaa. Kocham Cię za ten rozdział <3 Newt cos sobie przypomniał. Nareszcie<3 Dobrze Ci wychodzi pisanie jako Newt. Lubię obie wersje i ta Malii i ta Newt'a. Wszystko zaczyna się fajnie rozkręcać. Podoba mi się, że Newt tak troszczy się o Malie. To dla niego na pewno nowe uczucie. :) Ciekawe czy Malia zostanie Zwiadowcą i o co chodzi w konflikcie z Teresa. Blagam Pisz szybko bo już nie mogę się doczekać <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :*
      Tak dla Newt'a to coś nowego. :) Dopiero tak naprawdę na nowo poznał Malie, a już wydaje mu się niezwykle ważna. :) Newt będzie zagubiony, podobnie jak Malia, ale z czasem wszystko zacznie się prostować. :) Relacje Malii i Teresy do końca będą skomplikowane, ale nic więcej nie mogę zdradzić. :)
      Jeszcze raz bardzo dziękuję za komentarz. To niezwykle motywujące. :*

      Usuń
  4. Genialnie! <3
    Rozdział bardzo mi się podoba. Masz fajny pomysł na to opowiadanie i prawdziwy talent!:) Już nie mogę się doczekać dalszej części. Pisz dłuższe rozdziały, kochana, żebym mogła nacieszyć oczy. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za komentarz. ;)
      Postaram się. Rozdziały zawsze piszę spontanicznie, dlatego też ich długość jest zależna od weny. ;*

      Usuń
  5. Dzisiaj trafiłam na Twojego bloga i coś czuję, że jeszcze niejednym rozdziałem zatrzymasz mnie tu na dłużej. :D
    Świetnie piszesz i bardzo przyjemnie mi się to czytało, jednym słowem znakomite!
    Pozostało mi życzyć Ci dużo weny.
    To co widzimy się w kolejnym rozdziale :D
    Zapraszam też do siebie, czyli początkującej, szukającej jakiś porad, słów krytyki itp.
    http://skffareg.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardzo za komentarz. <3
      Strasznie mi miło. ;D Cieszę się, że moje opowiadanie Cię zainteresowało. :*
      Już Cię dowiedziałam i zapewniam, że również zostanę na dłużej. :)

      Usuń

Template by Elmo